Historia KLOMatrixu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KLO im św Stanisława Kostki Strona Główna -> Hydepark
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
devitto
Nałogowy komentator



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kutno

PostWysłany: Wto 20:30, 15 Sie 2006    Temat postu: Historia KLOMatrixu

Już wiemy, ze żyjemy w KLOMatrixie...
A jak ktoś nie wie, to KLIK

Może pora zacząć opisywać tą historię jak należy? Od początku do końca?
Dlatego właśnie założyłem ten nowy temat - to będzie NASZA historia... Historia NAS, podłączonych do tego Matrixa...
Co macie robić? Po prostu - każdy za Was będzie dopisywał się do historii w taki sposób, ażeby Wasza wypowiedź wychodziła logicznie z poprzedniej... I tak dalej, i tym podobnie...
Jako, iż ja założyłem ten temat, to ja zacznę... Wasze wypowiedzi oczywiście mogą być dłuższe Wink

Wieczór... A właściwie noc.
Chociaż - czy napewno? W tym miejscu zawsze jest ciemno... Ciężko powiedzieć...
Leje jak z cebra... Facet ubrany w schludny garnitur, w czarnych okularach, wchodzi pod most, patrząc na padający, wszechobecny deszcz.
Sięga pamięcią do przeszłości... Mówi sam do siebie:
- Póki to wszystko istnieje... póki to wszystko "żyje" będę Cię szukał, Wybrańcu... I tak, jak zawsze, bez wyjątku - pokonam Cię... Masz na to moje słowo, słowo Agenta Devitto... Agenta, który zawsze wygrywa...
Agent poprawia krawat i wychodzi z drugiej strony mostu, wchodząc w dym, pochodzący z palącego się samochodu:
- Jakie to wszystko puste... - mówi do siebie...
W wiadomy tylko dla siebie sposób i w wiadomym tylko dla siebie celu - znika stamtąd...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aries
Nałogowy komentator



Dołączył: 25 Mar 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kutno

PostWysłany: Wto 19:46, 22 Sie 2006    Temat postu:

Na skraju dachu 30-to piętrowego drapacza chmur stoi mężczyzna odziany w czarny garnitur , takież spodnie , idalnie białą koszulę i ciemny krawat w monotonne wzory , zdjoł na chwilę ciemne okulary i zdaje się na kogoś czekać .36 godzin cześniej zdażyło mu się przeforsować projekt o którym nie wolno mu było z nikim rozmawiać.
Po chwili pozornej zadumy mężczyzna wkłada spowrotem okulary i odwraca się , przez drzwi od windy wchodzi młody chłopak ze śmieszną , różnokolorową fryzurą.Nie witają się , chłopak wyjmuje z kieszeni jakiś przedmiot i zostawia go na ziemii po czym odwraca się i wychodzi.
Mężczyzna w garniturze podnosi tajemniczy przedmiot i odczytuje nazwę z naklejki "Aries"
-Tak , to powinno w znaczym stopniu nam ułatwić zadania-pomyślał
Obracał w rękach dykietkę którą okazał się być przedmiot.
Usłyszał głos który dobiegał ze słuchawki w jego uchu-
"Dostarcz update do bazy"
Po tych słowach zniknął , tak jakby rozpuścił się w powietrzu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ziomboy
Rozkręcający się



Dołączył: 29 Kwi 2006
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KUTNO

PostWysłany: Wto 20:52, 22 Sie 2006    Temat postu:

Dwie godziny później w innym misjcu na Ziemi motyl załopotał skrzydłami...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
devitto
Nałogowy komentator



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kutno

PostWysłany: Pią 21:16, 25 Sie 2006    Temat postu:

Stacja metra...
Agent Devitto przechodzi przez bramki do metra - a właściwie prześlizguje się, w wiadomy tylko dla siebie sposób, omijając wszystkie zabezpieczenia.
- I im, ludziom, wydaje się, że są tacy mocni... - przewinęło mu się przez myśl
Po chwili wszedł z terminalu do pociągu, nawet nie spoglądnąwszy na jego numer i przystanek docelowy...
- Znam ten świat na pamięć - cóż mi szkodzi, by go zniszczyć odrazu? Czy musimy jeszcze czekać? - zadał sobie w myśli pytanie.
Przypomniał sobie jednak o obietnicy... Wybraniec...
Tak - przecież on musi go zniszczyć... Musi udowodnić, że jest prawdomówny...
Nie - tego nie musi udowadniać...
Musi udowodnić, że jest jedyną władzą w tym zacofanym świecie...
- A więc poczekajmy... - po chwili powiedział do siebie

Jechał metrem już dość długo. W końcu wysiadł. Podobnie, jak wcześniej, prześlizgnął się przez terminal i wyszedł ze stacji, w zupełnie innym mieście. Wszedł w jakiś zaułek - już nikt w tym miejscu go nie widział... Podobnie, jak wcześniej, rozpłynął się...

- Poczekajmy jeszcze na Agenta Ariesa... Powinienem niebawem się zjawić... A wtedy - tak - a wtedy swiat pozna prawdziwego władcę... Doskonalszego władcę... I żaden Wybraniec mi w tym nie przeszkodzi! - powiedział głośno Agent Devitto, wchodząc do jakiś drzwi wysokiego budynku w innej dzielnicy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aries
Nałogowy komentator



Dołączył: 25 Mar 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kutno

PostWysłany: Pon 16:03, 28 Sie 2006    Temat postu:

W ciemnym pomieszczeniu spotykają się dwaj mężczyźni,są to agenci Aries i Devitto rozmawiają o czymś.
Nagle obydwoje odwracają głowy i patrzą na ten sam punkt na ścianie.
-To on , jeszcze nic nie wie a jednak wiemy że tam jest... -powiedział Aries
-Gdyby nie program ochrony cywili mógłby już dawno stać się prochem na ulicy...-odrzekł Devitto
-Mam coś co powinno częściowo załatwić ten problem-powiedział Aries i podał drugiemu agentowi dyskietkę.
-Tak , spodziewaliśmy się tego... już od bardzo dawna , przynajmniej do tego mogą się nam przydać ludzie...A jak tam system wykrywania nielegalnych podłączeń do matrycy?
-Cały czas wprowadzam poprawki , nie jest łatwo buntownikom pomagają niktóre programy.
-Czy ostatni bug w jądrze był spowodowany środowiskiem zewnętzrnym?-zadał pytanie Devitto
-Wiesz dobrze , że nie.Naprawiłem go w 0,16 sekundy po wykryciu i nie sądzę żeby doszło do wielkich zniszczeń w systemach.
-A jednak był przeciek?
-Tak ale znam jego treść , to jeden z naszych najstarszych i nieużywanych programów klasyfikowania adresów w tablicach.
-Szukają go...
-Tak.

Po tym zdaniu obydwaj agenci zniknęli .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
devitto
Nałogowy komentator



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kutno

PostWysłany: Sob 12:42, 09 Wrz 2006    Temat postu:

Agent Devitto zaczął powoli dumać w samotności, siedząc i wpatrując się w zaprogramowane do dziobania ziarna wrony...
- Może zniszczyć jądro? Może je zniszczyć i wprowadzić nowe, doskonalsze? Bardzo prawdopodobne, że on nigdy się na nowo nie urodził... Nie, to się nie uda... Całkowite zniszczenie jądra zniszczy wszystko... Nie wiemy, czy nas, agentów, też... To bardzo prawdopodobne... Nie, lepiej nie ryzykować...
Devitto poprawił krawat...
- Być może trzeba będzie zniszczyć wszystkie wtyczki dostępu... Lecz czy zamknięcie dostępu w oficjalny sposób naprawi wszystkie problemy? Nie, to też bez sensu... Zawsze znajdzie się jakaś dziura...
Devitto nałożył czarne okulary...
- Chyba nie pozostaje nic innego, jak wykorzystanie programu... Chcieli wojny - będą ją mieli... Nawet szybciej, niż się spodziewają... A gdy go znajdę - pożałuje wszystkich przeszłych, teraźniejszych i przyszłych występków... On nigdy nie dojdzie do Źrodła. Nawet nie dowie się, czym ono jest...
Agent Devitto wstał, poprawił słuchaweczkę i powiedział:
- Czas zacząć...
Po tym zdaniu agent wszedł w ciemną uliczkę, gdzie zniknął...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aries
Nałogowy komentator



Dołączył: 25 Mar 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kutno

PostWysłany: Nie 02:24, 10 Wrz 2006    Temat postu:

Kiedyś ten świat był doskonały... pomyślał Agent Aries.Byłem tam niepotrzebny ... do czasu.
Nie tzreba by było stosować wciąż nowych udoskonaleń gdyby nie było tu ich ... ludzi.To oni stanowią główne zagrożenie , mają potencjał i w kilku odosobnionych przypadkach go wykorzystują.Potrafią napisać jadro do swoich nieskąplikowanych systemów operacyjnych a nie znają nawet swej konstrukcji , wymyślają różne wytłumaczenia po to by zasłonić niewygodny dla nich fakt.W całym swym dorobku doszli do punktu w którym jedno zabija drugie nie wnikąjąc nawet w to czy istnieje coś takiego jak dusza...
I pomyśleć , że to właśnie my musimy dbać o ich rozwój , podsówamy im wynalazki na miarę ich czasów i pośrednio sterujemy tym o czym myślą.Przez nieskończoną w ich mniemaniu ilość czasu broniliśmy ich przed nimi samymi , jeśli mają za dobrze to degenerują się ...
Nagle uwagę agenta zwócił pewien fakt , w odległości paru kilometrów od niego przysiadł na drzewie jakiś ptak i patrzył na niego.Wydało mu się to dziwne bo doskonale znał szablony zachowań NPC i wiedział , że żadne zwierze nie widzi go.Bez wachania sięgnął po broń i oddał kilka strzałów , nigdy nie pudłował ptak jednakże uniknął kul i ulotnił się.
-Czy to możliwe ... ?- Pomyślał- Pod drzewem znalazł jedynie pióro wbite w grunt znał ten model.To było pióro Pliszki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pliszka
Rozkręcający się



Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:31, 06 Sie 2008    Temat postu:

Przez chwilę z niezwykłą zręcznością obracał zdobycz w palcach. Przesunął szybko po jego ostrych krawędziach po czym zastygł w bezruchu. I tylko minimalne drżenie skroni zdradzało, że nad czymś intensywnie myśli. Najwyraźniej na coś czekał.

Tymczasem w odległości kilkuset metrów, po drugiej stronie wydmy, coś się poruszyło.
- E, ty, śpi?
- Sam śpisz.
- ?... Ale jak to??
- Stul dziób - może i śpi, ale głuchy nie jest. Zauważy nas i będzie granda.
- Zauważy? Tak?? To najpierw rzucasz robotę, pakujesz mnie w to wszystko a teraz to się martwisz, że zauważy?!... To ja ci powiem jedno, ja ci powiem, że...
- Stul dziób powiedziałam!...
- A sama mi stul...mmymu umiiiiii mhhmm imm
-... Czy już?
- yyy... tzn. chciałem powiedzieć: „sam sobie stulę”, wiesz, taka literówka cha cha, no wiesz, ale nie trzeba od razu tak z rencami...
- sss...
- No okej, no okej, to taki żart-humoreska był. Ale no nie patrz tak na mnie, już się stulam, o, popatrz...jak się stulam...
- ...
- No, ja już w ogóle będę cichutko, zobaczysz jeszcze będziesz chciała żebym coś powiedział, jeszcze się sama odezwiesz...
/Strzyga posłała mu spojrzenie w stylu „niedoczekanie twoje”./
- Nom...ja już nic a nic nie mówię...nic a nic...nom, ale zobaczysz, że jeszcze zatęsknisz za swoim gumowym przyjacielem...- (Kurczak poczuł w spojrzeniu Strzygi, że zostało mu 10 sekund życia i postanowił to wykorzystać)-...a poza tym sądzę, że i tak nie warto mnie udusić, bo ten czarny (wskazał na Ariesa) i tak to zrobi, a tobie mogą jeszcze połamać się końcówki! – wypalił jednym tchem.
Podziałało. Argumenty wydały jej się nadzwyczaj logiczne. Strzyga bardzo dbała o swoje końcówki, a tym samym o swój wygląd w ogóle, bo pamiętajmy przecież, że była niczym innym tylko samą peruką. (więcej na temat Strzygi w aneksie na stronie 778) Rozmarzyła się na myśl o planowanym terminie u fryzjera po zakończeniu Misji. Z optymizmem spojrzała w świetlaną teraz przyszłość. Odnalazła cel. Po prostu m u s i tam być, a więc teraz nie może zginąć. W końcu była to już czwarta ekspedycja. – „Na pewno poproszę z myciem i obetnę grzywkę” – snuła z rozrzewnieniem – a potem...
- Ej, Strzyga, -przerwał Kurczak- ostatnio to na filmie widziałem, jak faceta pytali o ostatnie życzenie (to miło z ich strony, nie?) i wiesz co- on chciał papierosa i oni mu dali (fajnie, nie?). – Proszę! – to dla ciebie, specjalnie znalazłem! – powiedział z tryumfem wygrzebując z piasku na wpół zmielonego peta.


„Co takiego?? Pet?? Tutaj?...” – to już nie mieściło się w napiętej do granic możliwości imaginacji Ariesa. – „wszystkiego mógłbym się spodziewać, ale nie tutaj. Tutaj nie bywają ludzie. Nie mogą. Albo bynajmniej nie mogli. Tyle pytań... A odpowiedzi żadnej.” Przypomniał sobie wyraz twarzy Devitto, kiedy ten mówił z nieukrywaną chełpliwością: „wiadomo! – agenci wiedzą wszystko!” i teraz mocno zastanawiał się, czy w jego rozbawionym głosie nie pobrzmiewała czasem nuta pobłażliwości.

Nagle drgnął. Otrzeźwiał. Poczuł na sobie wzrok. Wiedział, że kiedy się odwróci będzie to wzrok Pliszki. Nie mylił się. Już miał ją na celowniku swojego 9-kalibrowego buldoga. Ptak jednak nie drgnął. „Co jest do cholery” – zaklął w duszy i konsternacji rzucił krótkie – „Spadaj mała”. Wydało mu się to wyjątkowo głupie, że aż zdziwiłby się, gdyby ta posłuchała. W ogóle cała sytuacja wydała mu się irracjonalna.
- Zjeżdżaj, bo cię rozwalę w atomy – zagroził, zastanawiając się czemu tak w ogóle jeszcze tego nie zrobił.
- Bo stracę członkostwo w korporacji I’m lovin’pets! - ciągnął dalej w braku inwencji.
- Bo...
Nagle stracił wątek. Spojrzał na intruza. Dopiero teraz zauważył, że było z nim cos nie tak. Tylko co?...
...Czy widzieliście kiedyś patrzącego na was ptaka?... A czy widzieliście kiedyś patrzącego śmiejącego się ptaka?... - No właśnie.

Aries zapewne zareagowałby błyskawicznie, ale...nie mógł. W jednej chwili poczuł, że traci nad ciałem kontrolę. Mięśnie pozostały w posągowym napięciu, nie było też mowy o naciśnięciu spustu. I ten ból w zaciśniętej mocno pięści. Dopiero teraz zauważył, że wciąż tkwi w niej te cholerne pióro. Paliło. Był na siebie wściekły.


Tymczasem uczestnicy 4 ekspedycji tkwili dalej na swojej wydmie.
- O. A co to za fajowa szmurka na horyzoncie? – zagaił Kurczak posępną Strzygę.
- To miraż, idioto – odpowiedziała bez entuzjazmu, nie podnosząc wzroku znad gazety.
- Dobra, jak nie chcesz gadać to nie... Zresztą i tak sam zobaczę jak podejdzie – rzucił obojętnie gumowy wojażer. Strzyga zareagowała wytworzeniem lokalnego 100-voltowego spięcia:
- Co takiego?!! Ty zblazowany gumofilcu teraz to już koniec, end, fin- rozumiesz? – po nas!...
Istotnie. W tumanie kurzu i pyłu zbliżał się z zadziwiającą prędkością agent o kryptonimie Devitto.

- Wykopmy norkę!, wykopmy norkę!, ratujmy się! – piał rozpaczliwie Kurczak.
- Kiep z ciebie! – przecież on widzi podwójnie! Pod ziemią też widzi!...- o, ja nieszczęsna, och! i fryzjer przepadnie, a ja tak chciałam zrobić się na Marilyn! – zawodziła w spazmach płaczu Strzyga.
- Wiesz... W sumie to jesteś do niej całkiem podobna.
- ...Serio?...
- Serio-serio, a tak właściwie to chciałem powiedzieć...
I nie zdążył już dokończyć, bo raptem dosięgła i ogarnęła ich chmura.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KLO im św Stanisława Kostki Strona Główna -> Hydepark Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin